Thursday 28 August 2008

26. SULINA 2 nasza odbytnica dunajska





hej ho, zyjemy, i nie, nie zabily nas te toksyczne bestie,hehe
jedziemy dalej z przygodka i pisanka...
...tu gdzie sol, mydlo i koza i kinkiet i audi i gazowana woda dotrzec moga tylko za posrednictwem statku my zastajemy miedzy innymi betonowe bloki.niedosc okazale, by znalezc sie posrod wachlarzy atrakcji przewodnikow. zwykle, szare soc-czteropietrowce, niewidzialne dla fotoamatorow mimo rewelacyjnej lokalizacji w newralgicznym punkcie turystycznej aktywnosci. przechadzamy sie rownie niewidzialni w masie ludzkiej obywateli calego swiata promenada skryta w cieniu jednego z tychze tasiemcow architektonicznych.
ale, ale cos szarpie za ramie. przed nami stoi mlodzian, oferuje kazda pomoc, daje blyskawiczne, konkretne odpowiedzi, zna tu kazdego a te strony znaja doskonale jego sandaly. to AUTOCHTON co chodzi szybciej niz moj zegarek ( tu dodam, ze zegarek dostalem w prezencie od pewnego moldowiana, jest ruski, marki LUZ i zawsze sie spoznia ). idac zwawo zamienia slowko na lewo i prawo i w tym samym czasie odbiera kilkanascie telefonow. mimo tego udaje nam sie w godzine uslyszec ze 100 historii. o tym jak to objechal europe zarabiajac na rysowaniu portretow kierowcom stojacych w korkach, ze do anglii wjechal pod tirem, ze ma legalne sposoby na darmowe zarcie z supermarketow, ze od 12tego roku zycia oferuje turystom nocleg w domu matki albo po sasiadach i ze nagania tychze na wycieczki lodzia po delcie dunaju, ze ma czterokolowca i jak zlamal w nim amortyzator, ze koszulke hastlera, ktora ma na sobie kupil przez internet ze stanow a jankesi nie mogli znalezc rumunii choc szukali na calym globusie, ze ostatnio byly tu dwie polskie dziewczyny co sie w nim rozkochaly ale byly troche brzydkie...
tymczasem do portu dobija nastepny statek 'aparatow' i on leci im wszystkim 'pomoc' i kogos jak nas byc moze naciagnac na nastepne trzy browary,hlehle
GLOBTROTERA zlapalismy na nasze rowery. nie chcial wierzyc, ze trase jaka mu namalowalismy palcem przed nosem pokonalismy...tymi...oto, mimo ze sam przejechal juz swiat na dwoch kolkach (...male trudnosci napotkalem miedzy innymi w mongolii gdzie jechalem 800 km bez asfaltu, stepami, z zapasem jedynie 14tu litrow wody...)
przed chwila sprzedal swoje kanuu, ktorym eksplorowal delte i zostal tylko z karta kredytowa. narobil nam zdjec jakby dziwniejszych rzeczy w zyciu nie widzial i pognal dalej. tu dodam, ze zdjecie zapodane wyzej nie uwiecznia globtrotera(ktory faktycznie byl ze stanow) tylko chwilowo napotkanego sulinczyka i dodane zostalo ze wzgledu braku lepszych fotogramow jako przyklad elementu stroju regionalnego i elementu kulturowego.
ps. nam rowniez nie udalo sie zrobic na tyle dobrych zdjec blokow by moc nimi promowac te strony. staly bowiem pod swiatlo i to jest zreszta moja teorja ich niebytu w prospektach.


No comments: