Saturday 24 April 2010

PRZEDMOWA koloryzowana DO RZECZY

W 34 tym wieku Majsterjanek (ponadczasowo - solarny czerwony smok) przybrawszy człekokształtną aparycje wychynąłbył z gęstwin jednego z ostatnich naturalnych rezerwuarów-produktorów tlenu w Układzie Słonecznym na planecie Gaya w restrykcie Uttarhand na terenie Indii Północnych.

Opłukawszy nieco ślepia Majsterjanek ujrzał w bagnistego trzęsawiska wody lustrze obraz zrazu dziki i nieokrzesany. Począł pazurem wydrapywać runo z zarośli swojej brody, zalizał jęzorem sierść skalpu na stronę, patykiem zeszklił kły frontalne, wytrzepał i przeprosił mrowisko z małżowiny i założywszy jeszcze odświętną stroną na przód gacie ruszył do Babilonu gdyż mu rankiem do herbatki zabrakło cynamonu. Misję tę zgóry mu odradzano, o trudach i niebezpieczeństwach czyhających uprzedzano lecz gdy on uparcie i bez trwogi na rozstaju przystanął - rady, czosnek i krzyż mu na droge dano. Radami Majsterjanek po drodze osły, gęsi i świnie poczęstował, czosnkiem natarł bawołow grzbiety by od gzów na chwil pare spokoju doznały a krzyż na części pierwsze rozłożył i z owych dwa koła wycentrował na kolanie, z kół z kolei wymajsterkował kołowrotki, usunął z nich koło i założył se wrotki. Było mu to na ręke gdyż nogi już mu leniem podśmierdywały a ponadto pewien uparty ślimak od jakiegoś czasu marchewki mu skrobał. I tak oto zanim sie obejrzał był już znalazł się w mieście. Zaskoczył tu go widok tegoż samego ślimaka popijającego soczek z marchewki. Dymiło mu równo z cholewki. Majsterjanek odruchowo rzucił wzrokiem na swe pięty - po jego marchewkach nie było ani śladu.
Pielgrzymującej nagiej babie (pierzchał on ku zródłu świętego ścieku Gangi) odstąpił Majsterjanek wrotki. Oddałby i swoje gacie ale osobista skromność nie pozwalała mu na postawienie siebie w sytuacji bycia bardziej nagim nizli sam baba.

Tymczasem cynamonem Babilon nie pachniał wcale... ale że znał Majsterjanek indyjskie przysłowie KTO PYTA - TEN BŁĄDZI zapytał zatem przewrotnie i od razu nie zabłądził. Przy okazji też nie znalazł tego czego szukał. Postanowił więc nie pytać wcale i od razu zaczął coś znajdować. Wpadły mu w ręce kandyzowane gruszki które zagryzł ogórkiem i z soli oblizał paluszki, po tym zasmakował się w musli z kefirem miodem i bananami, łyknął pakore w czili sosie i ugasił piekło w gębie mleczkiem lassi z rodzynkami, sabdżi wsunął wraz z ciapatą, zalał to masala herbatą, złuskał paczke pestek z dyni, łykną całą garść daktyli, ciamknął białą czekoladę, za tym z kardamonem czarną kawę, zupkę imbirowo-czosnkową popił żółtą wodą bąbelkową, z kminkiem cukier chrupał, lody są świetne na upał! I gdy tak marzył jeszcze o niebieskich migdałach wtem go zgieło, wzdęło aż stęknęło i pierdnęło i chcąc nie chcąc na stronę go wzięło...

Amebowe Przygody Majsterjanka to lanie wody... dodam , że skończyły się wielką pompą z fajerwerkami. Pięknie się skończyły choc wesela nie było - inaczej byłaby to bajka. Majsterjanek oznajmił wtedy z satysfakcją i zarazem z lekkim żalem, że większego dyskomfortu już chyba nie dostąpi nigdy... Dodam, że po dziś dzień wraz ze swym serdecznym towarzyszem dolli i niedolli - Matą Baku niedzielnie stawia on czoła myciu jedynej pary skarpet na spółkę noszonych w szczęściu i zdrowiu...
...taa... i to tyle na dziś.

Natomiast w następnym odcinku całkiem nie od rzeczy będzie o tym na co wszyscy od dawna przecież czekacie czyli co on tam istotnego w tej dżungli przez miesiąc Majsterkowałbył.

czelo