Wednesday 30 July 2008

5. DZIZAS KRAJST SUPER STAR






mgla , ze widac tylko mgle. na sniadanie po omacku docieramy do palatnicy. market pod kosciolem, kapelusze, chusty babskie, miotly i dywany . chlopy pija browary od rana ubrani jak do kosciola , na glowach po dwa kapelusze , spodnie na kant , mokasyny, kubraki . wiek sredni juz w dzinach i bejzbolowkach na glowach ,baty w garsciach . mlodziaki ubieraja sie w ciuchy po europejczykach z zachodu.
zamowilismy w barze kafke i herbate. to z jednej to z trzeciej zjezdzaja wozy . kawa i herbata w fajansie- zupelnie nie pasuje do tego pleneru .kawa z ekspresu mini filizunia , zadnych fusow , herbata owocowa, podane na spotkach , wszystko lilipucich gabarytow.
wszedzie dzizusy przed kazda prawie chata . widac ze monopol- malowane ta sama reka. na blasze. pstrokato kolorowe.nad Jego glowa dwa ptaszki (golebie?) a na krzyzu pod stopami twarz maryji.sa domy gdzie stoja po dwa!!jakby jeden ukrzyzowany im nie wystarczal.
skonczyl sie asfalt a zaczal dla nas paryz dakar. lawirujemy miedzy kurami , owcami, swiniami, konmi , indorami , kotami i jaskolkami .na lawkach przed domami kibicuja nam niemo cale rodziny.psy gonia nas po sto metrow .
na rozdrozu, ktorego nie ma na naszej beznadziejnej mapie swinie sunac ryjami po blocie drepcza w prawo - my sugerujac sie pozycja slonca omszeniem kamieni i sliniac palec ruszamy w lewo . nie wiemy ktora jest godzina , koguty pieja non stop.
po poludniu sjesta na lace , ukrop az trzaska. sliwy uginaja sie pod ciezarem sliw.suszymy namioty mokre od porannej rosy. godzine pozniej leje az piecze . pelikany prowadzimy potokiem.
szosa na bistrice.wszyscy rumuni to kierowcy rajdowi, czymkolwiek jada, jakakolwiek droga. troche to dla nas stresujace. niemal kazdy trabi - Z DROGI SLEDZIE KROL JEDZIE !!!
mijamy bistrice , eee blizniacze miasto zielonej gory i kilku innych z europy . nie zwiedzamy . UCIEKAMY

1 comment:

Skrzat said...

Hej Blogersi to znaczy Cyganie.Teraz juz wiem kto bezie robił najlepsze placki po cygańsku i parzył dosyć dobrą kawę po mołdawsku. Czyli zbierajcie informacje kulinarne gdzie tylko sie da i skaczcie po górach jeszcze wyżej.
Ps: fajne rowery